piątek, 14 listopada 2014

1. List który zmienił wszystko

Czy to na pewno dobry pomysł?-zapytała czarnowłosa kobieta,patrząc na wysokiego,starego mężczyznę w dziwnej, śliwkowej szacie.
-A masz lepszy pomysł Minerwo?-odpowiedział pytaniem. -Jeśli tak,to chętnie go wysłucham.
Ale kobieta nazwana Minerwą tylko wzruszyła ramionami.
-Ale...Żeby zamieszkała z mugolami? Oni nawet jej nie znają! Może jakaś czarodziejska rodzina...
-Dość moja droga. Podjąłem już decyzję. Ta rodzina będzie dla niej odpowiednia. Bardzo chcieli mieć dziecko...
-Tak jak i czarodzieje...-mruknęła brunetka.
-Gdy dorośnie wtedy zrozumie... A teraz,lepiej aby pozostała z nimi. Wszystko im wyjaśniłem w liście,pewnie jej przekażą.
Mówiąc to położył zawiniątko, które trzymał w rękach,na progu domu. W dłoń niemowlęcia wcisną list,na którym dziecko zacisnęło swoją dłoń
-Żegnaj Ellie Ray... Zobaczymy się... Za jedenaście lat...
-Hey! Ray!-usłyszała ostry głos jakiegoś chłopaka. Automatycznie skuliła się w sobie. "Nie dziś... Przecież jest koniec szkoły"pomyślała.
-Hey,Ray! Może znów chcesz polatać co?-zawołał ten sam głos. Mimowolnie się odwróciła. Tak jak myślała,przed nią stał Rayn Collins - chłopak,którego nienawidziła najbardziej na świecie. Zacisnęła zęby. "Jeszcze tylko parę metrów do domu" pomyślała. "Dam radę".
-Ray,wiem,że mnie słyszysz! Błagam cię,poleć znowu na dach!
Collins nie dawał za wygraną. Nie mając innego wyjścia Ellie przebiegła przez ulicę w stronę swojego domu. Była tak skupiona na jak najszybszym schowaniu w swoim pokoju,że nie zauważyła listonosza toteż na niego wpadła. Jednak mężczyzna,tylko się do niej uśmiechnął.
-Och! Panna Ray! Czy mogłaby panienka przekazać swoim rodzicom te listy?-powiedział wręczając jej papiery. -o ile się nie mylę,jeden jest do panienki-powiedział na odchodnym. Ellie zaskoczona weszła do domu. Po  praz pierwszy nie zwróciła uwagi na kłócących się rodziców. Rzuciła tylko ich rzeczy na stół a sama nieprzytomnie wpatrywała się w swój. DOSTAŁA LIST. To było równocześnie mile jak i trochę dziwne. Może to jeden z żartów Collinsa? Chociaż nie,to niemożliwe... Zerknęła na list.  Na kopercie, jadowicie zielonym atramentem, było napisane:
Sz.P. Ellie Ray
Mała sypialnia
7, Pyramid Street
Cambrige, Anglia
Drżącymi rękami Ellie odwróciła list. Nie było tam adresata,tylko ogromna pieczęć. Dziewczynka przyjrzała jej się bliżej. Zobaczyła wygrawerowany herb. Lew,wąż,orzeł i borsuk wokół litery H. Już,już miała przełamać pieczęć,aby zobaczyć co jest w środku, gdy weszła jej mama.
-Ellie? Co...-zaczęła,ale spostrzegła list w jej dłoni. Kiedy ujrzała pieczęć,bez żadnego wyjaśnienia wyrwała go i zatrzasnęła za sobą drzwi. Dziewczyna stała oniemiała. nie wiedziała,czemu ona to zrobiła. zrezygnowana usiadła na łóżku, wtulając twarz w poduszkę. Płakała bardzo długo,właściwie zapadł już zmierzch, kiedy wreszcie się uspokoiła. Wstała i spojrzała w lustro. Przed nią stałą wysoka jak na swój wiek, jedenastoletnia rocznikowo dziewczyna. Miała długie,karmelowe włosy, brzoskwiniową cerę i tak intensywnie niebieskie oczy,że aż sprawiały wrażenie fioletowych. Wiedziała,że została adoptowana. W niczym nie przypominała swoich bladych,ciemnowłosych rodziców. Kiedy drzwi do jej pokoju się otworzyła ona spokojnie udawała,że czyta. Kiedy zobaczyła rodziców zapytała prosto z mostu:
-Gdzie mój list?
-Widzisz... Listonosz się pomylił-odezwał się jej tata. Ellie uniosła brwi.
-Nie ma mowy o pomyłce. Adresat wie,który mam pokój-powiedziała. Jej ojciec spurpurowiał na twarzy.
-Pakuj się-rzucił kącikiem ust. -Jutro o piątej wyjeżdżamy na czterodniową wycieczkę.
Po tych słowach rodzice wyszli a zrezygnowana Ellie cicho zaczęła się pakować,wedle ich życzenia. Co takiego było w tym liście? No cóż... teraz już się nie dowie...
***
Hej,hej! Pierwszy rozdział! Cieszyta się?! No ja myślę! Dedyk dla Idki,pierwszej komentatorki tego bloga ;) 
Niech Magia Będzie z Wami!
Sonia

1 komentarz:

  1. Coś mi tu Hogwartem śmierdzi.... :P NIE! HOGWART NIE ŚMIERDZI! ON PACHNIE! :P

    OdpowiedzUsuń