środa, 31 grudnia 2014

1. Pierwsze spotkanie

 
"Kiedy jest się królową, nie wszystko jest takie magiczne jakby się zdawało" pomyślała królowa Arendelle Elsa, podpisując te wszystkie nudne paragrafy, kontrakty i tak dalej. Jej siostra, Anna wyszła razem ze swoim chłopakiem w las. Była nieco zdenerwowana. Dzisiaj mieli przyjechać nowi strażnicy oraz jeszcze jakiś gość na doczepkę, który chyba miał jej dotrzymywać towarzystwa. Elsa mimowolnie westchnęła. Nie była do końca pewna kto za tym pomysłem stoi,ale podejrzewała tylko swoją młodsza siostrę. Tylko ona mogła wpaść na taki pomysł. Królowej w żadnym wypadku nie brakowało towarzystwa. Anna i Kristoff w zupełności jej wystarczali. Sami robili wokół siebie tyle rumoru,że o matko. No cóż... Blondynka zerknęła na wielki zegar stojący w kącie pokoju. Bal,którym miała przywitać nowo przybyłych miał się rozpocząć już za dwie godziny. To najlepszy czas aby rzucić te wszystkie papiery i zacząć się przygotowywać. Zaczęła już rozmyślać o tym,jak zawołać Annę. Bądź co bądź,ale ona też musiała się przygotować. Młodsza siostra królowej uwielbiała bale i wszelkiego rodzaju przyjęcia. Kiedy żaden pomysł, który przyszedł blondynce do głowy nie okazał się być racjonalny do pokoju wpadła właśnie Anna, mokra od pierwszego,zimowego śniegu.
-Siostrzyczko,chyba czas na przygotowania-powiedziała,szczerząc do niej zęby. Elsa odwzajemniła jej uśmiech.
-Masz rację.
***
Dwie godziny później królowa i księżniczka stały w głównej sali zamku. Z kolei odświętnie ubrani mieszkańcy Arendelle stali na dziedzińcu. Wreszcie wszyscy usłyszeli równy marsz. Przez bramę wszedł jeden pluton gwardzistów. Tłum powitał ich wiwatami,a Annie i Elsie po kolei został przedstawiony każdy żołnierz. Blondynka z pewną dozą niepewności przyglądała się przedstawianym jej mężczyznom. Za to jej siostra z ożywieniem i ciekawością ściskała rękę każdemu, pytała jak minęła podróż, zachowywała się jak prawdziwa pani zamku. Elsa nie mogła się na to zdobyć. Nie mogła odgonić od siebie myśli,że zaraz miałaby poznać jakiegoś chłopaka, który miałby jej towarzyszyć non stop. "Anka" pomyślała "Jeśli to ty, to przysięgam,że cię zabiję". Właśnie podczas tej myśli zauważyła dziwnego chłopaka. Z białymi włosami i biało złotym mundurem wyraźnie odcinał się od ubranych na czerwono strażników. Podszedł do nich na końcu.
-Wasze wysokości... Nazywam się Jack. Jack Frost-rzekł, kłaniając się przed nimi, nie czekając aż herold go przedstawi. Anna uśmiechnęła się.
-Ja jestem księżniczka Anna, a to moja siostra, królowa Elsa-powiedziała. Jack podniósł się, uśmiechając się przebiegle.
-A więc królowo Elso, przybyłem do Arendelle aby ci towarzyszyć-rzekł, zwracając się bezpośrednio do blondynki. Dziewczyna nerwowo odgarnęła swoje platynowe włosy.
-Miło mi to słyszeć Jacku Froście-odparła, siląc się na władczy ton głosu. Anna spojrzała na nią pytająco a po chwili powiedziała:
-Ależ Elso, nie bądź taka chłodna! Musicie się lepiej poznać!-powiedziała, a po jej słowach zabrzmiała muzyka .
-W takim wypadku... Królowo, zatańczymy?-zapytał Jack, wyciągając w kierunku Elsy dłoń. Anka lekko ja szturchnęła. Blondynka westchnęła w duchu. Była ciekawe co z tego wyniknie. Mimo wszystko ujęła jego dłoń, pozwalając się prowadzić poprzez tłum tańczących. Chłopak zatrzymał się na samym środku sali. Zaczęli tańczyć. Królowa musiała przyznać,że ten nieokrzesany facet bardzo dobrze tańczy. Trzymał ją pewnie i zgrabnie poruszał się w rytm muzyki. Ona sama się stosunkowo rozluźniła. Może nie będzie tak źle jak myślała?
-Jack?-zapytała, spoglądając na niego.
-Słucham?-odparł również na nią patrząc.
-Skąd pochodzisz?
-Z Bieguna Północnego. I z tego co słyszałem Elso... Mogę ci mówić Elso?-zapytał, uśmiechając się przekornie.
-Nie-odparła buńczucznie królowa.
-A więc Elso nawet na daleki Biegun doszły mnie wieści o twoich wspaniałych, mroźnych mocach. To fajnie spotkać wreszcie osobę,która potrafi czarować tak samo jak ja.
Po jego słowach blondynka poczuła się tak,jakby miała za moment zemdleć. Co ten chłopak powiedział? On również panuje nad śniegiem i lodem?
-Udowodnij-powiedziała, przybierając maskę spokoju na twarzy. W jej głosie nie było słychać nawet najmniejszej nuty przeżywanego wewnętrznie szoku. Jack uśmiechnął się. Stuknął nogą w podłogę. Natychmiast cała jej powierzchnia pokryła się cieniutką warstewką szronu.
-Teraz mi wierzysz?-zapytał.
***
Witam wszystkich! Oto pierwszy dział opowiadania o parze Jacka i Elsy. Mam nadzieję,że przypadło Wam do gustu! Dedykuję dla wszystkich zainteresowanych!
Sonia

5 komentarzy:

  1. *.* coś czuję, że będę tu często wchodzić... A tym czasem zapraszam na moje opowiadanko o Jelsie: http://the-cold-never-bothered-me-anyway.blogspot.com/
    ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Super będe czytać dalej,ale ten Jack jakoś mi nie pasuje,w mundurze?Grzecznościowe zwroty?Anka go tak ustawiła żeby dobrze wypadł?

    OdpowiedzUsuń
  3. :3 Zgodzę się z Wiktoria Kot ;) też będę tu często wchodzić :D

    OdpowiedzUsuń
  4. JA CHCĘ DAWNEGO JACK'USIA!!! ŁEEEEEEE!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń