sobota, 10 stycznia 2015

3. Wizyta na Pokątnej

Kiedy jasne promienie słońca wdarły się do pokoju Ellie już była obudzona,ale uparcie nie otwierała oczu. "To był sen" powiedziała sobie stanowczo. "Przyśnił mi się olbrzym, który powiedział mi,że jestem czarownicą i, że mam się natychmiast przenieść do jakiejś szkoły aby mnie uczyć magii." To myśląc bardzo powoli otworzyła oczy i... Zsunął się z niej płaszcz Hagrida. Z niedowierzaniem wstała z kanapy,przecierając oczy. Za sobą usłyszała trzask palącego się ognia. To olbrzym właśnie przypiekał kiełbaski na ogniu. Kiedy zauważył,że się obudziła.
-Masz, zjedz. Cholibka długa droga nas czeka.
-Ale... Ja nie mam pieniędzy. A... Ciocia bez zgody wujka mi ich nie da...
-Dobrze... Wiesz, już,że twoi rodzice nie żyją. Ale twoi starzy byli bardzo bogaci. Nie zostawiliby cię,bez zapewnienia tobie godnego życia. Najadłaś się? To dobrze, bo zaraz idziemy.
To mówiąc, pomógł jedenastolatce wstać i razem wyszli z chaty. Ellie spodziewała się... No sama nie wiedziała czego. Jakichś, smoków, mioteł a tymczasem zobaczyła skromną łódkę, którą tu przypłynęli.
-Popłyniemy tym czymś. Ale nie martw się,potem już nie będzie tak źle-powiedział Hagrid, siadając w łódce. Ellie usiadła obok niego.
-Gdzie płyniemy?-zapytała zaciekawiona.
-Na Pokątną oczywiście. Tam kupimy wszystko co ci potrzeba.
-A gdzie to się znajduje?
-W Londynie.
-W Londynie są sklepy dla czarodziejów?-zapytała zaszokowana dziewczynka. W Londynie bywała wielokrotnie,ale nigdy nie widziała jakiegoś magicznego sklepu.
-Jeśli wiesz,gdzie szukać. Ale najpierw pójdziemy do Gringotta. To bank dla czarodziejów.
-Czarodzieje mają banki?
-Tylko jeden,pilnowany przez goblinów,więc tylko głupek próbowałaby ich okraść.
-Ale po co tam idziemy?
-Po twoje pieniądze. Chyba nie myślisz,że rodzice cię zostawili bez grosza przy duszy?
***
Podróż do Londynu ulicy Pokątnej minęła im zaskakująco szybko. Trochę dziwnie wyglądał Hagrid w mugolskim metrze,ale można było machnąć na to ręką. W Dziurawym Kotle, pubie dla czarodziejów poznała barmana, Toma, który odprowadził ją i Hagrida na zaplecze. Olbrzym stuknął różowym parasolem w mur a przed nią otworzyła się ukryta przed mugloskim wzrokiem ulica. Była szeroka, długa, gwarna i bardzo kolorowa. Wszędzie kłębili się czarodzieje i czarownice w barwnych szatach. Dzięki Bogu,że Hagrid był z nią bo by się po trzech krokach zgubiła. A tak przeszli do ogromnego marmurowego budynku. Zasuszony,niski goblin,który wyglądem przyprawił Ellie o dreszcze wskazał skrytkę. Najpierw ujrzała kłęby zielonego dymu,który pokrótce się rozwiał ukazując góry złotych,srebrnych i brązowych monet.
-Te brązowe to knuty-tłumaczył Hagrid pomagając wypełnić przenośną sakiewkę. -Srebrne to sykle a złote to galeony.
Kiedy wyszli z banku kupili jej kociołek,integracje do eliksirów, szaty  mnóstwo innych rzeczy. Hagrid prawie siłą wyciągnął Ellie z księgarni "Esy i Floresy". Mimo to Ellie dodatkowo udało się kupić książkę o tytule "Historia Hogwartu". 
-No to teraz została nam już tylko... Różdżka. Całe szczęście,że jesteśmy tuż obok Ollivandera-rzekł Hagrid, wskazując na niepozorny sklepi. Na Wystawie,na wyblakłej, niegdyś pewnie szkarłatnej , poduszce leżała jedna,jedyna różdżka.Kiedy weszli, dzwonek u drzwi cicho zabrzęczał. Zza lady wynurzył się siwowłosy staruszek.
-Panna Ellie Ray jak mniemam? Tak myślałem,że wkrótce do mnie zawitasz.
***
Jo! Tak to znów ja miśki moje wy kochane!! Dedyk dla Idy!!!
Sonia

2 komentarze:

  1. Nominowałam cię do LA więcej inf na stronce: http://kwitnacyszron.blogspot.com/2015/01/oho-ho-ho.html

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję za dedyk! :** Rozdział jak zwykle cudowny! Aww :3 Ellie taka zaczytana *___________________* Już ją kocham :3
    Super piszesz z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział!!
    Ellie kocham cię!
    Dziękuję za nominację do LA :*

    Twoja :3
    Idka

    OdpowiedzUsuń