sobota, 7 lutego 2015

4. Mistrz różdżek

Ellie niepewnie przyglądała się starszemu czarodziejowi,który pojawił się dosłownie znikąd. W jego ręku pojawiła się długa, srebrna taśma,która zaczęła mierzyć dziewczynkę.
-Która ręka ma moc?-zapytał mężczyzna.
-Eee... Jestem praworęczna-powiedziała, bo domyślała się,że chodzi o to którą ręką pisze.
-Wyciągnij ją... O tak-powiedział cicho. Taśma zmierzyła jej rękę od palca wskazującego do ramienia, od łokcia do nadgarstka, odległość od podłogi do ręki i obwód głowy. Kiedy taśma ja mierzyła Ollivander (jak się domyśliła Ellie) mówił:
-Widzi pani, panno Ray,pamiętam każdą różdżkę,którą sprzedałem. Co do jednej. Jest pani bardzo podobna do matki... Wydaje się,że zaledwie wczoraj przyszła tutaj kupić swoją różdżkę... Wierzba, jedenaście i pół cala z rdzeniem z pióra feniksa. Nieco wygięta. Za to pani ojciec,wolał trochę sztywniejsze różdżki. Szczególnie do gustu przypadła mu różdżka z mahoniu, trzynaście cali, włókno ze smoczego serca. Duża moc, w naprawdę dobrych rękach. Bo widzi pani, panno Ray... Każda moja różdżka ma rdzeń z jakiejś potężnej substancji magicznej. Używamy smoczych serc, rogów jednorożców lub piór feniksa. Nie ma dwóch jednakowych różdżek, tak samo jak nie ma dwóch jednakowych smoków, jednorożców lub feniksów. No, i oczywiście nigdy nie osiągnie się tych samych rezultatów używając różdżki innego czarodzieja.
Ellie nagle zdała sobie sprawę z tego,że taśma sama ją mierzy; pan Ollivander w tym czasie krążył po sklepie wyjmując różne wąskie pudełka.
-Dość-powiedział,a  taśma sama zwinęła się w kłębek i opadła na blat stołu. -No dobrze panno Ray. Proszę spróbować tej. Brzoza, serce smoka, siedem cali. Dobrze układająca się w ręce. Proszę wziąć i machnąć.
Ellie wzięła różdżkę i machnęła nią lekko (czując się bardzo głupio),ale pan Ollivander niemal natychmiast wyrwał jej różdżkę z ręki.
- Lipa i róg jednorożca. Dziewięć i pół cala. Sztywna. Proszę spróbować...
Ellie spróbowała,ale nim zdążyła cokolwiek zrobić, pan Ollivander wyrwał ją z ręki.
-Nie, nie... proszę, mahoń i pióro feniksa. Sześć i pół cala, bardzo elastyczna. No proszę spróbować...
Ellie próbowała i próbowała. Nie miała zielonego pojęcia o co panu Ollivanderowi chodziło. Stos wypróbowanych różdżek wciąż rósł na krześle postawionym obok. W pewnym momencie dziewczynka zauważyła,że i Hagrid gdzieś się ulotnił. No pięknie. Jak ona potem wyjdzie z tej ulicy? W tym czasie pan Ollivander z coraz większą radością wyciągał coraz to nowsze pudełka z różdżkami.
- A to mi się trafiła klientka, nie ma co! Proszę się nie martwić, znajdziemy odpowiednią... zaraz... tak sobie myślę... właściwie dlaczego nie? Jedna z moich bardziej niezwykłych kombinacji... Wiśnia i róg jednorożca, dziewięć cali. Bardzo ładna, dobra do zaklęć i transmutacji.
Ellie wzięła różdżkę, czując coś niespodziewanego. Poczuła jak od czubka jej palców po całą rękę, zaczęło się rozpływać miłe dla jej skóry ciepło. Czując nowy przypływ energii uniosła ja wysoko w górę i machnęła tak,że aż słychać było świst rozdzieranego powietrza, a z końca różdżki wydarły się niebieskie, brązowe i srebrne iskierki, jak laseczki zimnego ognia, rzucając na ściany roztańczone plamki światła. Ollivander uśmiechnął się ciepło. Wyciągnął rękę po różdżkę i włożył ją  z powrotem do pudełka owijając w bursztynowy papier. Ellie wyjęła z kieszeni sakiewkę (dziękując Bogu, że wcześniej zażądała od Hagrida oddania jej sobie) i zapłaciła za różdżkę pięć złotych galeonów i już miała zacząć rozpaczać,że nie wie gdzie Hagrid,kiedy go nareszcie zauważyła. Tachał ze sobą ogromną klatkę z... Piękną, wielką sową uchatką.
-Ojej, Hagridzie... To dla mnie?-zapytała zaszokowana. Olbrzym skinął głową.
-Prezent z okazji urodzin-odparł, uśmiechając się. Ellie zapiszczała z radości, ściskając Hagrida z całej siły. Potem wyszli do świata mugoli, gdzie olbrzym odprowadził ją na stację metra i powiedział:
-W takim razie... Zajrzyj do listu. Masz tam bilet na pociąg do Hogwartu. Pierwszy wrzesień, stacja King's Cross... wszystko jest na nim. Peron numer 9 i 3/4. No to do zobaczonka Ellie-powiedział, "wrzucając" dziewczynkę do metra.
-Ale Hagridzie... Nie ma takiego peronu jak...-zaczęła dziewczynka,ale kiedy się obróciła zobaczyła,że olbrzym już zniknął.
***
Hej,hej hello!!To znów ja i mój Hogwart! Mam nadzieję,że się podobało! Pytanko takie małe... Jaką różdżkę Wy macie?? Piszcie! Dedyk dla Kiwi!
Sonia

2 komentarze:

  1. Moją różdżką jest ołówek ^^. a, no i szkicownik <3. Rozdział krótki, ale fajny :). Najpierw Harry potem robi się w konia Ellie. Cóż, takie życie! super, że prowadzisz tego bloga. Bardzo mi się spodobał :))

    Kom krótki, przepraszam ;/
    Życzę weny!

    OdpowiedzUsuń
  2. Moją różdżką jest książka :P

    OdpowiedzUsuń